na moim parapecie
tej warszawskiej kamienicy
przesiaduje ptactwo kolorowe
piórem złotym upierzone
zęby szczerzy
sweter mój w kratkę
ptactwo wyszydza
sio, ptactwo! sio!
Ono nie słucha
***
Antypoezje
Bezsens istnienia II
Mariusz poprosił przy ladzie
o dwa bochenki chleba.
Był tylko jeden.
W konieczności zakupu w zamian
czterech bułek
Mariusz dostrzegł bezsens istnienia.
***
o dwa bochenki chleba.
Był tylko jeden.
W konieczności zakupu w zamian
czterech bułek
Mariusz dostrzegł bezsens istnienia.
***
Herbata z cukrem
Zwykły człowiek
wstaje o szóstej
rano i pije
gorącą herbatę z jedną łyżeczką
cukru.
Ale tylko jedną
bo to niezdrowo.
***
wstaje o szóstej
rano i pije
gorącą herbatę z jedną łyżeczką
cukru.
Ale tylko jedną
bo to niezdrowo.
***
Meloncholia
Pszczoła, krowa, temperówka...
Walec, szklanka i żarówka...
Czerwień cegły, kubek kawy...
Płaszcz z Lumpeksu, misa strawy...
Mgła poranna, brudny rękaw...
Krótki wiersz pisany w mękach...
Zapach słomy, stos przyrządów...
Wiadro, melon, licznik prądu...
Most na rzece, kask na głowę...
Nie no, k...wa, już nie mogę...
***
Walec, szklanka i żarówka...
Czerwień cegły, kubek kawy...
Płaszcz z Lumpeksu, misa strawy...
Mgła poranna, brudny rękaw...
Krótki wiersz pisany w mękach...
Zapach słomy, stos przyrządów...
Wiadro, melon, licznik prądu...
Most na rzece, kask na głowę...
Nie no, k...wa, już nie mogę...
***
Dzień Prodiża
Rolnik sieje zboże latem,
Strażak poszedł las podpalić.
Leśnik zburzył swoją chatę,
Biskup poszedł się nawalić.
Pytasz dziecko moje drogie,
Czy to Koniec już się zbliża?
Nie, to Sejm, no i posłowie
Uchwalili Dzień Prodiża.
***
Strażak poszedł las podpalić.
Leśnik zburzył swoją chatę,
Biskup poszedł się nawalić.
Pytasz dziecko moje drogie,
Czy to Koniec już się zbliża?
Nie, to Sejm, no i posłowie
Uchwalili Dzień Prodiża.
***
Ćma
Na moim ramieniu usiadła ćma.
Minę przybrawszy nietęgą
spojrzałem jej w twarz.
Nie ujrzałem niczego.
***
Minę przybrawszy nietęgą
spojrzałem jej w twarz.
Nie ujrzałem niczego.
***
Subskrybuj:
Posty (Atom)